Kiedy dopada nas stres, instynktownie przełączamy się w tryb przetrwania – ewolucyjnie wykształcony program służący ratowaniu życia. Za reakcję tę odpowiada współczulny układ nerwowy, którego celem jest zmobilizowanie naszego ciała do podjęcia skutecznej walki lub ucieczki. Wskutek jego aktywacji do krwi uwalniają się hormony stresu (m.in. adrenalina, noradrenalina i kortyzol).
Pod ich wpływem nasza uwaga rozszerza się, serce zaczyna bić szybciej, tętno rośnie, oddech przyspiesza, mięśnie napinają się, a źrenice zwężają. Reakcja ta uruchamia się w organizmie mimowolnie i poza naszą kontrolą. Dzięki niej potrafimy stawić czoła niebezpieczeństwu i dokonywać rzeczy pozornie niemożliwych.
Ewolucja a stres
Problem w tym, że ostatnia aktualizacja trybu przetrwania miała miejsce w czasach, kiedy głównym zmartwieniem człowieka było… nie dać się zjeść. Od tego czasu nasz gatunek nieco się jednak ucywilizował.
Dlaczego – choć tyle się zmieniło – wciąż czujemy na sobie wzrok tygrysa? Dzieje się tak m.in. dlatego, że:
- Reakcję stresową wywołują nie tylko konkretne zdarzenia, ale również nasze myśli na ich temat. Nasz emocjonalny mózg nie odróżnia czy znajdujemy się w sytuacji realnego zagrożenia życia, czy rozgrywa się ono jedynie w sferze naszych wyobrażeń.
- W swojej zapobiegliwości, ewolucja nie przewidziała tempa rozwoju człowieka i ilości bodźców, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć.
Choć życie w dżungli pociągało za sobą wiele ryzyk, to jednak żarłoczne tygrysy nie czaiły się za każdym drzewem. I nawet gdy doszło do dramatycznej konfrontacji z drapieżnikiem, to po zażegnaniu niebezpieczeństwa (pokonaniu tygrysa lub ucieczce), nasi przodkowie wracali w kojące objęcia przywspółczulnego układu nerwowego, czyli w stan spoczynku. Pod jego wpływem ich mięśnie rozluźniały się, serce zaczynało bić wolniej, a oddech uspokajał się.

U współczesnego człowieka ekspozycja na stresogenne bodźce tak szybko się nie kończy. Kłótnia z partnerem, goniący deadline, nieprzyjemna sytuacja na drodze, alarmujące doniesienie medialne czy zamartwianie się o przyszłość, wywołują w naszych ciałach tę samą fizjologiczną reakcję, co niegdyś przyczajony w dżungli szablozębny tygrys.
Co robić, gdy dopada cię stres? Zrób krótką przerwę na oddech!
Gdy dopadną cię silne emocje, zrób kilka głębszych wdechów i wydechów. Wyobraź sobie, że każdy wdech zapewnia ciału ładunek pozytywnej energii, a z każdym wydechem ciało puszcza wszystko to, co mu już nie służy.
Kontrolowany, spokojny i świadomy oddech umożliwia płynne przełączanie się pomiędzy dwoma układami autonomicznego układu nerwowego: współczulnym – uruchamiającym reakcję stresu i przywspółczulnym – wyhamowującym reakcję stresu.
Problem, z którym się zmagasz nie zniknie, ale kotwicząc uwagę na oddechu, wyhamujesz samonapędzającą się spiralę negatywnych myśli i emocji.