Kultura, w której żyjemy warunkuje nas do nieustannego działania. Wciąż albo do czegoś dążymy, albo z czymś walczymy, albo przed czymś uciekamy, albo czegoś próbujemy uniknąć. Na wiecznym dopaminowo-adrenalinowym „haju”, pędzimy przez życie, nie oglądając się za siebie.
Kultura bezdechu
Życie na bezdechu stało się dla nas synonimem sukcesu. Ulegliśmy iluzji, że bycie wiecznie zajętym i zabieganym to powód do dumy, że bycie osobą zajętą świadczy o naszej kompetencji, produktywności, skuteczności, atrakcyjności i niezastąpioności.
Rzecz w tym, że na dłuższą metę, nie sposób ani utrzymać, ani wytrzymać takiego napięcia. Ilość bodźców do przetworzenia, informacji do zanalizowania, zadań do wykonania, problemów do rozwiązania i celów do osiągnięcia nie tylko wyczerpuje nas fizycznie i psychicznie, ale tępi naszą przytomność i przyćmiewa zmysły. Gleba, która jest wiecznie eksploatowana, w końcu „męczy się” i wyjaławia. Z człowiekiem jest podobnie.
Zrównoważ działanie byciem
Przestymulowany umysł, przeładowany system nerwowy i przeciążone ciało powodują, że nie tylko tracimy umiejętność pełnego angażowania się w wykonywaną pracę, ale robimy się coraz mniej kreatywni, coraz mniej elastyczni, coraz mniej zdrowi, coraz mniej empatyczni i… coraz mniej szczęśliwi. Zarówno w naturze, jak i w życiu niezbędna jest bowiem równowaga. „Zmęczoną” glebę zostawia się na jakiś czas odłogiem. U człowieka działanie równoważy się byciem.
W stanie bycia, czyli intencjonalnego zatrzymania się:
- odzyskujemy zdrowie, regenerujemy siły, ładujemy akumulatory i uwalniamy napięcie,
- aktywizujemy przywspółczulny układ nerwowy, który wyhamowuje reakcję stresu w ciele, wprowadzając je w stan odprężenia,
- otwieramy umysł, co tworzy przestrzeń na nowe idee, pomysły, rozwiązania,
- budujemy więzi, nawiązujemy relacje i pogłębiamy kontakt ze sobą.
„Życie mija szybko. Jeśli czasem się nie zatrzymasz, żeby się nim ponapawać, łatwo je przegapić.”
FerrisBueller